Monte Cassino – kawałek Polski w ziemi włoskiej

Pomiędzy Neapolem a Rzymem, jest pewne szczególne miejsce, ważne dla Polaków. Chodzi mi oczywiście o wzgórze Monte Cassino górujące nad miasteczkiem Cassino. To tutaj 18 maja 1944 roku oddziały 2. Korpusu Polskiego, pod dowództwem Generała Władysława Andersa zdobyły ruiny klasztoru benedyktynów. Nie chcę tutaj pisać górnolotnych haseł, że każdy Polak będąc we Włoszech musi to miejsce odwiedzić. Nikt nic nie musi, ale ja przemierzając trasę Neapol-Rzym po prostu poczułam, że chcę to miejsce odwiedzić, ten niewielki choć bardzo ważny kawałek Polski w ziemi włoskiej.

Od samego początku mój krótki pobyt w Cassino był pełen szczęśliwych zbiegów okoliczności, bo przyznaję się bez bicia, że oprócz sprawdzenia jak dostać się z dworca do klasztoru, nie przygotowałam się do niego kompletnie. I tak beztrosko nieprzygotowana stanęłam na dworcu kolejowym w Cassino z walizką, którą miałam nadzieję zostawić w jakiejś dworcowej przechowalni i spokojnie poszukać busa, który dowiezie mnie do celu mojej wizyty. Nic z tych rzeczy. Miejsca, w którym można zostawić bagaż, na stacji w Cassino nie znajdziecie. Spokojne szukanie przystanku  również zakończyło się bieganiem pomiędzy samochodami, bo autobus właśnie odjeżdżał, a godzina przyjazdu kolejnego była dla mnie wielką niewiadomą. Nie miałam wyboru – wsiadłam w pojazd licząc, że na miejscu będę mogła, chociaż na chwilę pozbyć się walizki.  Na szczęście z tym nie było najmniejszego problemu – pomimo tego, że oficjalnie w klasztorze nie ma przechowalni bagażu, mogłam pozostawić go w punkcie informacji na terenie opactwa. Niestety na samo zwiedzanie nie miałam zbyt wiele czasu, bo okazało się, że najbliższy autobus na dworzec odjeżdża za około 1,5 godziny, a kolejny dopiero w godzinach popołudniowych. Miałam więc do wyboru zagęścić ruchy albo spędzić na wzgórzu ponad 5 godzin. Wybrałam pierwszą opcję.

Pierwszym co uderza od razu po przyjeździe i co absolutnie mnie nie zdziwiło to wszechobecny nie tylko wśród turystów język polski. Pan pilnujący porządku na parkingu przepiękną polszczyzną udzielił mi instrukcji jak dostać się na miejsce pochówku polskich żołnierzy. Polski Cmentarz Wojenny oddalony jest około kilometra od klasztoru i położony w miejscu zwanym „Doliną Śmierci” – pomiędzy Monte Cassino a wzgórzem „593”. Decyzję o jego utworzeniu wydał sam gen. Władysław Anders jeszcze podczas trwania bitwy o Monte Cassino. Cmentarz powstał na przełomie roku 1944 i 1945. Według różnych źródeł spoczywa na nim 1054 lub 1072 polskich żołnierzy, w tym sam dowódca, którego grób stanowi centralny punkt nekropolii. Zmarły w 1970 roku w Londynie Władysław Anders, zgodnie ze swoją wolą, został pochowany wśród swoich towarzyszy broni, w miejscu, gdzie wspólnie stoczyli jedną z największych bitew II Wojny Światowej, zapisując się na zawsze na kartach historii. Nie sposób przeoczyć wykutej w kamieniach sentencji: „Przechodniu powiedz Polsce, żeśmy polegli wierni w jej służbie” nawiązującej do słynnego epitafium termopilskiego.

Zdziwiło mnie nieco, że pomimo sprzyjającej zwiedzaniu pory, byłam tam zupełnie sama, ale nie przeszkadzało mi to zupełnie, wręcz przeciwnie. Mogłam w spokoju spędzić kilka chwil w tym historycznym miejscu, a emocji towarzyszących tej wizycie nie potrafię opisać do dzisiaj. Nawet nie próbowałam powstrzymywać palących pod powiekami łez. Pewnie spędziłabym tam więcej czasu, ale powoli zaczynali przybywać kolejni turyści, a ja chciałam jeszcze poświęcić chwilę na zwiedzenie klasztoru.

Polski Cmentarz Wojenny, wraz z jego centralnym punktem – grobem gen. Władysława Andersa

Opactwo zostało założone w przez św. Benedykta z Nursji i jak już wspomniałam wcześniej, położone jest na szczycie wzgórza Monte Cassino. Ze względu na swoją strategiczną lokalizację było celem wielu ataków, a podczas II Wojny Światowej mimochodem stało się centralnym punktem rozgrywającej się tutaj bitwy. Pomimo znacznych zniszczeń, jakie dotknęły klasztor, został on odbudowany i dziś jest dostępny dla zwiedzających. Wstęp na teren opactwa jest bezpłatny, chyba że zdecydujemy się na zwiedzanie z przewodnikiem (także w języku polskim). Centralnym punktem kompleksu jest oczywiście Bazylika Katedralna, gdzie znajdują się groby św. Benedykta i jego siostry – św. Scholastyki. Skromna z zewnątrz świątynia, zachwyca bogato zdobionym wnętrzem. Warto również do skrytych poniżej krypt ozdobionych pięknymi mozaikami. Na terenie opactwa mieści się również muzeum. Niestety mnie zabrakło już czasu na przemierzanie muzealnych sal, ale znalazłam chwilę, żeby przystanąć i nacieszyć oczy widokami, jakie rozpościerają się z tarasu widokowego. Pięknie widać stąd również Polski Cmentarz Wojenny.

Więcej informacji na temat historii opactwa, a także aktualności dotyczące godzin otwarcia, możliwości zarezerwowania i kosztów zwiedzania z przewodnikiem znajdziecie na oficjalnej stronie internetowej: https://abbaziamontecassino.it/

Wizyta na Monte Cassino była dla mnie bardzo ważnym i pełnym emocji punktem wakacyjnego planu. Od dawna chciałam wybrać się tutaj będąc w Rzymie, ale zawsze coś stało temu na przeszkodzie. Pomimo mojego nieprzygotowania, wszystko ułożyło się doskonale i pewnie, gdybym rozplanowała zwiedzanie co do najmniejszego szczegółu, nie miałoby ono takiego efektu. Dla mnie była to bardzo ważna kontynuacja lekcji historii, z tą różnicą, że nie była ona szkolnym obowiązkiem, ale w pełni świadomą decyzją.  Po prostu nie mogłam postąpić inaczej, będąc w okolicy. Musiałam przyjechać w to najbardziej polskie miejsce w całej Italii i wszystkich do tego gorąco zachęcam. Nic nie musicie, ale na pewno warto.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *