Z własnego salonu wprost na Sycylię, czyli książki o Wyspie Słońca

Doskonale wiecie, że uwielbiam nie tylko podróżować do Włoch, ale również o nich czytać i dzielić się z Wami tytułami, które przeniosą Was prosto z domu do pięknej Italii. I właśnie w taki sposób zabieram Was na gorącą Sycylię.

Mario Giordano
„Ciotka Poldi i sycylijskie lwy”

               Cioteczka Poldi i kryminalna historia czekała na mojej półce dość długo, ale w sumie dobrze, że tak wyszło. Zdecydowanie bardziej cieszy mnie czytanie o miejscach, które już miałam okazję odwiedzić, wtedy czuję się jakbym znów przechadzała się ich ulicami i odkrywała je na nowo. Podczas  lektury okazało się bowiem, że jej akcja dzieje się w niewielkim miasteczku Torre Archirafi, położonym pomiędzy Katanią a Taorminą, nieopodal Acireale.

               Pełna energii Poldi w dniu swoich sześćdziesiątych urodzin przeprowadza się z Monachium, na słoneczną Sycylię. Wszyscy myślą, że w uroczych okolicznościach przyrody, zamierza zapić się na śmierć. Niestety zawiła zagadka kryminalna, w którą krewka cioteczka zostaje przypadkowo wplątana, krzyżuje jej plany. Wiecznie na rauszu, Poldi zachowuje jednak bystrość umysłu i prowadzi skomplikowane śledztwo na własną rękę, a wszystko to z Sycylią w tle. Wszędzie natkniemy się na liczne nawiązania do mitów i bogatej historii wyspy. Razem z ciotką wybierzemy się do Acireale, przespacerujemy się uliczkami Taorminy, a nawet zapędzimy się nieco w głąb wyspy. Bardzo żałuję, że w Polsce dostępna jest tylko jedna z odsłon przygód dziarskiej Poldi, bo bardzo jestem ciekawa, jak Sycylia znosi drugi nieprzewidywalny wulkan na swoim terenie 😉. Z niecierpliwością czekam na kolejne kryminalne zagadki i niemieckiego detektywa w spódnicy, który naprawdę wie, jak korzystać z uroków życia.

Joanna Olkiewicz
„Sycylia. W kalejdoskopie historii i legendy”

               Dzięki lekturze tej książki możemy poznać Sycylię nie tylko jako piękną, słoneczną wyspę i popularny, nie tylko wśród Polaków kierunek wakacyjny. Autorka przedstawia nam bogatą historię tego współczesnego włoskiego regionu od najdawniejszych czasów. Dzięki tej lekturze możemy spojrzeć na wyspę, nie tylko widząc w nim piękne i różnorodne zabytki, będące niewątpliwie jej wielkimi atutami, czy też jak na miejsce, gdzie można dobrze zjeść. Po przeczytaniu książki Joanny Olkiewicz łatwiej zrozumieć skąd bierze się ta różnorodność. Poznamy bogatą i burzliwą historię Sycylii od czasów starożytnych do czasów współczesnych. Wszystko to przeplata się oczywiście z mitami, wciąż żywymi i przekazywanymi tu z pokolenia na pokolenie, bo trzeba pamiętać, że od dawnych legend na wyspie nie sposób uciec. Doskonale uzupełniają one burzliwe dzieje Sycylii i w sposób nieoczywisty tłumaczą to, co czasem niezrozumiałe. Niczym kolorowe obrazki w kalejdoskopie trwa tutaj to, co boskie i stare pogańskie wierzenia – prawdziwe przenikanie się sacrum i profanum.

Dla mnie „Sycylia. W kalejdoskopie historii i legendy” to klucz nie tylko do zrozumienia wyspy i tego dlaczego dziś pewne rzeczy mają się tak, a nie inaczej, ale także do jej głębszego poznania i innego spojrzenia na jej mieszkańców. Nie można widzieć Sycylii jako dzikiego krańca Europy opanowanego przez mafię, to przede wszystkim bogate dziedzictwo kulturowe, które zaczerpnęło to co najlepsze od wszystkich jego najeźdźców. Dzięki tej książce łatwiej docenić Wyspę Słońca i jej doświadczonych mieszkańców.

Ewa Cichocka
„Sycylia. Między niebem a  morzem”

               Książka Ewy Cichockiej stanowi zbiór esejów i reportaży z podróży na Wyspę Słońca, więc jest to bardzo osobisty obraz Sycylii. Autorka dzieli się z nami swoimi odczuciami, pokazuje nam tę wyjątkową wyspę nie tylko swoimi oczami, ale pięknie wplata w swoją opowieść wspomnienia innych Polaków oczarowanych tą częścią Italii – Jarosława Iwaszkiewicza, Karola Szymanowskiego, Jerzego Stuhra i wielu innych. Nie lubię zbyt poetyckich porównań, ale nie przesadzę ze stwierdzeniem, że lektura książki Ewy Cichockiej przenosi nas wprost do upalnych miast i miasteczek Sycylii. Poznajemy popularne na wyspie wierzenia i legendy, obyczaje mieszkańców, zwiedzamy jaskinie, podziwiamy aktywne wulkany. Wszystko to uzupełnione jest przepięknymi zdjęciami opisywanych miejsc.

„Sycylia. Między niebem a morzem”, byłą jedną z lektur, które przeniosły mnie do Włoch podczas pandemii, kiedy nie było innej możliwości podróżowania. Jeśli tęsknicie za Sycylią, jej smakami i słońcem albo chcecie nastroić się dobrze przed planowaną wyprawą – polecam Wam tę pozycję, na pewno nie będziecie rozczarowani.

Jarosław Iwaszkiewicz
„Książka o Sycylii”

               Po lekturze książki Ewy Cichockiej, w której znalazłam mnóstwo odniesień do wspomnień Jarosława Iwaszkiewicza, po prostu musiałam sięgnąć do źródła i przeczytać jego „Książkę o Sycylii”. Jest to relacja z kilku podróży, połączenie reportażu z cechami pamiętnika. Iwaszkiewicz dzieli się z czytelnikiem swoimi obserwacjami, odczuciami, emocjami i refleksjami. Nie stroni również od odniesień historycznych i politycznych, które są niezbędne do zrozumienia specyfiki Wyspy Słońca. Sycylijskie opowieści przeplatają się tu ze wspomnieniami pobytów w innych częściach Włoch – Sienie, Florencji czy Wenecji.

               „Książka o Sycylii” po raz pierwszy została wydana w 1956 roku, więc nie zobaczycie w niej obrazu wyspy, jaki znamy dziś. Nie przeczytacie tu o tłumach turystów na ulicach Palermo czy Syrakuz. Czytając relacje Iwaszkiewicza, żałowałam, że nie będzie mi dane zobaczyć tych miejsc tak, jak widział je on podczas swoich wypraw. Dobrze, że z taką dokładnością spisał swoje wspomnienia i dzięki nim dziś możemy poczuć ducha ówczesnej Sycylii

Matthew Fort
„Słodki jak miód, kwaśny jak cytryny”

               Autor „Apetytu na Italię”, tym razem swoją Vespą przemierza Sycylię i odkrywa jej kulinarne sekrety. Matthew Fort to bez wątpienia smakosz przez duże S, sposób w jaki opisuje lokalne przysmaki, dosłownie wzmaga apetyt. Tej książki lepiej nie czytać, kiedy jesteście głodni 😉. Po lekturze albo kiedy po prostu najdzie Was tęsknota za sycylijską kuchnią, w domowym zaciszu możecie przygotować dania opisywane w książce – znajdziecie tu ponad 50 przepisów. Zawsze powtarzam, że lokalna kuchnia to bardzo istotny element kultury i jeśli chcemy dobrze poznać miejsce, które odwiedzamy, warto „zwiedzać brzuchem” i Matthew Fort potrafi to jak mało kto, dodatkowo zachęcając czytelnika do spakowania walizki i wyruszenia jego kulinarnym szlakiem.

               Jedyne co mi przeszkadzało podczas lektury „Słodki jak miód, kwaśny jak cytryny”, to wtrącenia na temat atrakcji i zabytków, które warto zwiedzić w opisywanych przez autora miejscach. Oczywiście, że są to istotne informacje, ale miałam wrażenie, że były one tu wciśnięte na siłę, bez przekonania i nie poczułam w tym takiej pasji jak w relacjach kulinarnych

Stefania Auci
„Sycylijskie Lwy”
„Zima Lwów”

„Sycylijskie Lwy” to historia braci Paolo i Ignazia Florio, którzy w 1799 roku przybywają na Sycylię, aby tu rozpocząć nowe, godne życie. Wytrwale dążą do celu, ale przywiązani do dawnych tradycji Sycylijczycy nie są im przychylni. Prawdziwa historia rodziny Florio cudownie przeplata się z fikcją literacką, a tłem historycznym jest najbardziej burzliwy okres w historii wyspy i całych Włoch (lata 1799-1868).

Mnie książka wciągnęła od pierwszego zdania i nie pozwalała na oderwanie się od lektury, przez co skończyłam ją czytać zdecydowanie za wcześnie. Dzięki niej znów spacerowałam ulicami Palermo, ale Palermo dawnego, którego ducha jednak nadal można znaleźć w mieście współcześnie. „Sycylijskie lwy” to piękna opowieść o determinacji, wytrwałości, miłości, ciężkiej pracy i oczywiście o Sycylii i Sycylijczykach nie zawsze przyjaznych, czasami wręcz wrogich i nieprzyjmujących do wiadomości upływu czasu i idących za tym zmian. To jedna z tych powieści, które po przeczytaniu pozostawiają poczucie pewnej pustki i osamotnienia po rozstaniu z jej bohaterami.  

„Sycylijskie lwy”  wciągnęły mnie bez reszty, do tego stopnia, że po zakończeniu czułam pustkę, tęsknotę za bohaterami i ciekawość – jak potoczą się dalej losy rodu Florio. Tym chętniej zabrałam się za kolejny tom, czyli „Zimę lwów”. I ponownie dałam się porwać tej historii. A jest to bez wątpienia niezwykła opowieść o kolejnych pokoleniach rodziny dążących do celu w niełatwych dla Sycylii i całych Włoch czasach. Po raz kolejny przeżywałam rozterki, radości i dramaty wraz z bohaterami i znów po zakończeniu towarzyszył mi żal, że oto właśnie ta historia dobiegła końca. A to świadczy o jednym – książka jest naprawdę dobra.

BONUS

Jakiś czas temu pisałam Wam również o pięknej historii, która wydarzyła się na Sycylii i została opisana przez Marlenę de Blasi w książce „Tamtego lata na Sycylii”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *